niedziela, 5 kwietnia 2009

Niedziela

Mężczyzna wrócił do domu. Wczoraj wieczorem.

Jak się komu chce, to zapraszam do lektury jego bloga, traktującego o przygodzie pojmowanej "po męsku" :DDDD Blog jest tutaj.

Dobrze, że już jest.

Mężczyzna obdarował mnie po męsku: dostałam koszulkę z ........ łosiem :D i byczym napisem "Biebrza" - jutro założę ją do pracy :DDDD


Nano Świnka (czyli Najstarsza Świnka) ze szczęścia upiekła ciasto jogurtowe z jabłkami (Aniu - dzięki za przepis) i cynamonem i obiad zrobiła. Teraz w domu pachnie niedzielnie i świątecznie.

Do kompletu brakuje tylko ŚŚ czyli Śpiewającej Świnki, która wciąż jeszcze śpiewa w Italii. A Najmłodsza Świnka (o jeszcze niewykrystalizowanym przydomku :DDD) właśnie utruwa wszystkim życie jęcząc i odmawiając sprzątnięcia swojego pokoju.

Ciekawe, bo w ogródku wykazywała nadzwyczajny pęd do pomocy przy ujeżdżaniu taczek. Narowiste były i dzieciątko postanowiło je poskromić. Poskramianie odbywało się w ten sposób, że Świnka, wisząc głową w dół z huśtawki, oznajmiała światu, w postaci Taty i Mamy, że są do góry nogami :DDDD i dziko rechotała. Taczki stały obok i spokojnie się przysłuchiwały - cierpliwe są najwyraźniej. Teraz, przekupiona przez Tatę obietnicą natychmiastowej konsumpcji ciasta Nano Świnki, chwilowo zaprzestając jęków, sprząta. Hmmmmmmm - jak to mężczyźni potrafią podejść kobietę - nawet tę najmłodszą :DDDDDDDD

Wszystko zaczyna wracać do normy. Jest dobrze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz