Słabo wychodzi mi składanie życzeń.
Mówiąc szczerze, łatwiej mi napisać, niż powiedzieć czego Wam życzę, więc cieszę się, że prowadzę tego bloga.
Myślałam sobie o tym czego oczekiwali trzej mądrzy ludzie, decydując się na długą, niebezpieczną i wyczerpującą podróż? I czy dostali, to do czego dążyli?
Być może ktoś kto tu wejdzie i przeczyta, to co piszę, poczuje się urażony, a nawet oburzony, ale myślę, że dwa tysiące lat temu urodził się człowiek, który był po prostu dobry. Dobry mimo wszystko i za wszelką cenę.
I myślę, że jeśli trzej mędrcy ze Wschodu byli naprawdę mądrymi ludźmi, to cel ich długiej podróży przyniósł im to do czego tak bardzo dążyli.
Dlatego życzę Wam znalezienia odrobiny boskości wokół siebie i w samych sobie. I pamiętania o tym, że fajnie jest być dobrym.
Nawet jeśli nie zawsze się nam to udaje.
A ten co tak zasuwa przez pustynie, to chyba Baltazar? Leci i się cieszy :DDDDDDDD
Hm, a może Melchior?