czwartek, 26 kwietnia 2012

Przymusowe poniedziałki

Już o nich wspominałam.

Otóż Ukochany uznał, że pracując w domu, silnie odosobniona - dziczeję. Nakazał wobec tego udać się na "jakieś zajęcia", najlepiej w pobliskim Domu Kultury. Oznajmił też, że on już był, wie jakie kursy są dostępne i ściemniać mi nie pozwoli :DDDDDDDDDDDDDD

Ponieważ pierwszymi z brzegu okazały się zajęcia z ceramiki, stwierdziłam, że na nie właśnie się zapiszę, bo na Cyprze doskonale bawiłam się kreteńskim żółtym błotkiem :DDDDDDDDD

Tak więc chodzę sobie na te zajęcia, uklepuję błoto w różne kształty i bawię się świetnie, bo czasem coś mi się udaje :DDDDDDD 

Na razie nie pokażę efektów swojego babrania w glinie, ale za to zrobiłam zdjęcia cudzych  wytworów - w tym wypadku Kasi Ponieckiej :)






W środku szyjki ma takie ładne brunatno złote szkliwo. Weszłam w posiadanie powyższego naczynia haniebnie porywając je Kasi z pracowni :DDDDDDDD

Kasia prowadzi zajęcia ceramiczna dla dzieci - Mała Świnka jest jej podopieczną :D Jak dopadnę jakiś wielki i skuteczny pilnik, to pokażę jakie fajne stwory klei moje dziecko :DDDDDDDDD

czwartek, 19 kwietnia 2012

Czari - mari - Rodari :DDDD

Ha  - złożona niemocą, nie zauważyłam, że zrobił się 18, a nawet 19 kwietnia.

Dlatego dziś rano, Pan Listonosz zaskoczył mnie paczką. A w paczce były "Bajki przez telefon" :DDDDDD O samych bajkach już raz pisałam, ale mogłam pokazać tylko okładkę. A dziś mogę już pokazać także obrazki :DDDDDDDDDDDDDDDDD

To wszędobylska Alicja, która marzyła żeby stać się morską rybką.

To mieszkańcy Piombino nawiedzonego przez landrynkowy deszcz.

Tutaj, uwięziony przez tyrana, Giacomo - kryształowo uczciwy chłopiec.

A tu armaty wydzwaniają pokój.

A kilka innych obrazków pokażę jeszcze w

sobota, 7 kwietnia 2012

Mary miała baranka.....

....runo miał białe jak śnieg. Gdy Mary dokądś poszła, baranek za nią biegł :)

Marzenia się spełniają :) Kiedyś chciałam mieć owieczkę: mięciutką, cieplutką, puszystą i bieluchną. Aż raz pojechałam na kolonie do Białego Dunajca. Tam, w zagródce, był baran: wielki, śmierdzący, agresywny jak wszyscy diabli,  z potężnymi, zwiniętymi w ślimaki rogami. Jak koło niego przechodziliśmy, to patrzył na nas wrogo przekrwionymi oczami i walił rogami w deski zagrody tak, że cała się trzęsła. Wyleczył mnie z marzenia o posiadaniu własnej owieczki.

No, nie do końca :D Jestem posiadaczką stadka owiec, które sobie ukleiłam. Nie są wełniste, cieplutkie i puszyste, ale od czego jest wyobraźnia - no nie?

No dobra - rozpisałam się, bo dziś po raz pierwszy wylazłam z łóżka i czuję się na siłach pisać coś, choć ciut, sensownego (poległam wiosennie - nie przemawiam, tylko rzężę). I dlatego chcę Wam wszystkim, którzy mnie odwiedzacie i jesteście w stanie przebić się przez stek bzdur jakie wypisuję, wszystkiego co dobre, ciepła, miłości, energii i ZDROWIA :DDDDD

wtorek, 3 kwietnia 2012

Już są :)

Tutaj pisałam o aukcjach charytatywnych dla Elizki. Obiecałam, że pokażę lalki i dziś już mogę się z tej obietnicy wywiązać :)

Tak wygląda śliczna, kolorowa lalunia uszyta przez Elę Wasiuczyńską:


Cudna - nie? Sama taką chciałabym mieć :DDDDDDDDDDDDDD
A tu jej ubranka:


To laleczka uszyta przez Joannę Krzyżanek - kto poznał Cecylkę Knedelek i zmagał się z gramatyką Lamelii Szczęśliwej ten wie kim jest Joanna  :D


Ta panna z warkoczami posłużyła za wzór w czasie akcji szycia lalek w Poznaniu :)

A tu moja zajączka :)


Nie jest uszyta tylko ufilcowana igiełką - wydawało mi się, że tak będzie szybciej - myliłam się - jak zwykle, ale i tak lepiej filcuję niż szyję więc na jedno wychodzi :DDDDDDDDDDDDDD

Dziś ruszyły aukcje z tymi zabawkami: tutaj jest aukcja Eli z kolorową, gibką gimnastyczką :D, tutaj zobaczycie aukcję z lalą Joanny, a tutaj jest miss zającówna :DDDDDDDD